Kojarzysz takie stwierdzenie, że czereśni nie popija się wodą? To przekonanie. Takie jak to, że album ze zdjęciami trzeba wykleić od razu w całości. Wydrukować tonę zdjęć i spędzić pół dnia nad zapełnianiem każdej strony.
A gdyby tak po trochu wywoływać te najfajniejsze zdjęcia. Stworzyć sobie rytuał i raz na miesiąc dodać po kilka zdjęć. Delektować się wyklejaniem, zajadając czereśnie, i – oczywiście – popijając je wodą. Z listkiem mięty. Na początku tego wpisu, krótka historia moich albumów kiedyś i dzisiaj, a na koniec 7 sposobów na inne podejście do albumu.
Moje albumy KIEDYŚ
Oszczędzę opowieści z czasów kiedy wyciągałam klisze z aparatu i czekałam kilka dni, żeby zobaczyć, czy na wszystkich fotkach mam głowę:) Zacznę od tych lat, kiedy na wakacje jeździłam już z wymarzoną lustrzanką i wracałam z 1000 zdjęć do przejrzenia. Mam sporo albumów z tamtych czasów. Głównie zapełnionych w ten sposób – jeden album jeden wyjazd. Dobra przyznaję, że wycieczki na Islandie mam zdjęcia aż w 3 albumach. Gdybym musiała teraz na szybko wyjść z domu i zabrać jakiś ważny dla mnie album to uduś, ale nie wiem który miałby to być.
Co się zmieniło, czyli moje albumy DZISIAJ
Zmiany nie dzieją się z dnia na dzień. Do tej, że nie musze wyklejać od razu całego albumu setką zdjęć dochodziłam kilka lat. Oczywiście nic złego w tym nie ma. Po to robimy zdjęcia, żeby się potem cieszyć wspomnieniami. Natomiast kiedy pojawiły się dzieci i doba się jakoś mocno skurczyła okazało się, że zdjęć mam dużo, ale nie mam ich kiedy wyklejać. Złapałam się na tym, że myślałam tak – albo od razu wykleję cały album fotkami z wakacji albo wcale. Nie przyszło mi do głowy, że mogłabym wywołać tylko 20 najfajniejszych zdjęć.
Najczęściej oglądany album
Sporo w moim myśleniu zmienił pomysł na prezent, którym był album Nasze podróże wyklejony zdjęciami z podróży przez wspólne 10 lat. Wybrałam po kilka zdjęć z każdego wyjazdu i wkleiłam do albumu. Więcej o tym albumie przeczytasz TUTAJ.
Po latach zobaczyłam, że to najczęściej oglądany przez nas album. Dlaczego?
- 10 lat w jednym albumie
- nie trzeba kupować dodatkowej szafy, bo jeden album zajmuje mało miejsca
- znajomi nie zasypiają przy jego oglądaniu
- często do niego wracamy, bo doklejamy kolejne zdjęcia z podróży
- ćwiczymy się w esencjaliźmie bo z 400 zdjęć wybieramy 12
- bardziej świadomie też robimy zdjęcia
- pieniądze, które wydalibyśmy na wywołanie 200 zdjęć odkładamy na kolejną podróż
Mniej znaczy więcej
Często myślisz, że do wywołania zdjęć z ostatnich wakacji trzeba mieć dzień wolny w pracy? Żeby wybrać zdjęcia, wysłać przez stronę fotolabu, wykleić czy ułożyć w albumie. Koniec końców zdjęcia leżą na komputerze, a Ty podczas spotkań rodzinnych wspominasz podróże z palcem na telefonie. Tymczasem w zdjęciach drukowanych jest jakaś magia. To trochę jak książką. Niby są ebooki, ale jednak są takie książki które trzeba mieć w wersji papierowej. No to jak to zrobić?
Pani Swojego Czasu w jakimś webinarze mówiła, że jeśli myślisz że nie masz na coś czasu to znajdź 10 minut dziennie. W przypadku albumu bardziej przyda Ci się godzina raz w miesiącu lub po każdej wycieczce. Zostawiam Ci tez inspiracje na codzienne albumy. Zdjęcia możesz drukować na domowej drukarce. W przypadku większej ilości zostawiam Ci kilka ulubionych fotolabów, z których korzystam – > Gzie wywołać zdjęcia z białą ramką.
Jeden album wiele możliwości
Na koniec 7 sposób na inne podejście do albumu ze zdjęciami. Korzystaj, baw się dobrze i wywołuj historie.
1/ Wdzięczny album
Te album to świetny trening fotograficzny i mini kurs wdzięczności. Zobaczysz jak po kilku tygodniach będziesz uważn_ na detale, małe rzeczy. Wyćwiczysz się w łapaniu dobrych kadrów, ale też w wybieraniu tego jednego najważniejsze zdjęcia. Każdego dnia rób jedno zdjęcie. Zdjęcie kwiatka, napisu na murze, kawy z przyjaciółką, nowej sukienki, czy fajnej książki. Do tego albumu przyda się domowa drukarka, żeby na bieżąco drukować zdjęcia. Wydrukuj zdjęcie i dopisz 3 rzeczy, za które jesteś wdzięczna / wdzięczny. Robienie codziennie zdjęcia to świetny trening fotograficzny. Wypisywanie rzeczy, za które czujesz wdzięczność to z kolei nastawienie radaru w głowie na dobre rzeczy. Po kilku tygodniach nawet w trudnej sytuacji znajdziesz te jasne strony, a nastawienie to już połowa sukcesu. I wszystko to przy okazji robienia albumu, który już sam w sobie będzie pamiątką na lata.
2/ Smaczny album
Przepis na pączki od babci. Ulubiona sałatka mamy. Screen vege dania od znanej blogerki kulinarnej. Ten album to smaczna pamiątką ulubionych dań. Zapisz w nim ulubione przepisy albo wydrukuj i wklej. Po zrobieniu dania sfotografuj, ale nie po to żeby wrzucić zdjęcie na Instagram tylko, żeby mieć w swoim albumie.
3/ Porysowany album
Kto ma dzieci ten pewnie ma szufladę pełną prac z przedszkola. Wiadomo, że po jakimś czasie część ląduje w koszu, bo jak ściana pomieściła by tyle twórczości. Ale zawsze są jakieś wyjątkowe prace, które szkoda nam wyrzucić. Nie chowaj ich do pudła. Wybierz jedną raz na jakiś czas i wklej do albumu. W końcu wspomnienia nie kryją się tylko w zdjęciach. Wystarczy jedna praca na kwartał. Wtedy album zmieści twórczość z 6 lat. Kartkujesz kilka stron i widzisz jak krzywuski dwulatka zmieniają się w piękną kolorowankę sześciolatka. Po jednej stronie możesz wkleić rysunek, a po drugiej kilka zdjęć dziecka.
4/ Album weekendowy
Albumy z wakacji ma większość z nas. Dwa tygodnie nad morzem, wymarzona wyprawa na Malediwy, wakacyjna podróż kamperem. A co z szybkimi weekendowymi wypadami? Nawet jeśli jest to piknik w lesie, czy wycieczka rowerowa po okolicy warto mieć 3 fotki z takiego weekendu wklejone do albumu. To takie małe, ale powtarzalne dobre chwile. Warto zebrać je w jednym miejscu. Robiłam taki album w sierpniu w 2020 roku kiedy nie jechałam nigdzie daleko. To było fajne doświadczenie. Tutaj przeczytasz więcej.
5/ Kronika wypraw
To jest coś dla osób z duuuuużymi zaległościami w wywoływaniu zdjęć. Masz dużo zdjęć z podróży z ostatnich lat, ale nie wyobrażasz sobie rok po roku przeglądać ich i robić jednego albumu. Szukasz szybkiego sposobu na zebranie tych wszystkich przygód w jednym miejscu. Nie po to, żeby raportować każdą z podróży tylko po to, żeby zobaczyć w ilu miejscach już był_ś. Wybierz po 6 zdjęć z każdego wyjazdu. Zapisz datę, miejsce, a potem wklej zdjęcia. Zobaczysz, że tyle wystarczy, żeby wywołać historie, które są w Tobie.
6/ Ciągle to samo
Co roku jeździsz na wakacje w to samo miejsce? Nie robisz albumu, bo po co ciągle wklejać te same zdjęcia? Gwarantuje, że nie będą takie same. Wklej do albumu kilka zdjęć z każdego roku, a zobaczysz co się zmieniło na przełomie lat. Ja mam taki album z moich corocznych wakacji w Kuźnicy. Miejsce to samo, a jednak wspomnienia za każdym razem inne. Mój album w rozmiarze XL zmieścił już zdjęcia z 6 lat. Najbardziej lubię patrzeć jak zmieniły się dzieci.
7/ Zabiegany album
Dodatkowa motywacja, żeby po raz kolejny założyć buty do biegania i ruszyć. Choć to może też dotyczyć też spaceru. Album z najlepszymi widokami, wschodami lub zachodami, generalnie wszystkimi cudami natury. Bo wiadomo, że z porannych spacerów wracamy nie tylko z dobrym humorem, ale również z fotkami cykniętymi po drodze. Warto je ze brać w jednym miejscu. Stworzyć sobie katalog pięknych widoków, który będzie nas motywował do kolejnego wyjścia z domu.
Ciekawa jestem, który sposób na album przemówił do Ciebie najbardziej? A może masz jeszcze inny pomysł? Podziel się nim w komentarzu.